Polski ustawodawca zalewa nas tysiącami artykułów, przez co nasz system prawny jest najbardziej zmienny w Europie. To szkodzi aktywności gospodarczej

 

W toku walk o reformę wymiaru sprawiedliwości najczęściej pojawiającym się argumentem zwolenników zmian jest przewlekłość postępowań sądowych. Każdy, kto choć raz „miał przyjemność” zetknąć się z polskim sądownictwem wie, że nie są to zarzuty wyssane z palca. Głównym i jedynym lekarstwem na tę bolączkę, przewijającym się w debacie publicznej, miałoby być przekazanie drobnych spraw (np. mandaty, kradzieże o niskiej wartości) do tzw. sądów obywatelskich, złożonych z sędziów wybranych przez obywateli spośród lokalnej społeczności (sędziowie pokoju). Rozwiązanie to z powodzeniem funkcjonuje w kilku krajach na Zachodzie i skutecznie spełnia swoje zadanie.

 

Nikt jednak nie mówi głośno o tym, że przewlekłość wiąże się nie tylko z dużą ilością spraw przypadającą na jednego sędziego, ale również ma związek z „produkowaniem” na potęgę nowych, coraz to bardziej zawiłych, przepisów prawa, których wykładnia pochłania zbyt dużo czasu. „Nadprodukcja” ustaw nie służy także bezpośrednio obywatelom, w szczególności tym prowadzącym działalność gospodarczą.

 

Dla tych ostatnich stabilność i przewidywalność ustawodawcy jest nie mniej istotna niż dobra koniunktura na rynku. Postulat trwałości prawa jest szczególnie istotny w obszarze regulacji podatkowych, na których gruncie najmniejsze zmiany mogą zachwiać dotychczasową strategią firmy.

 

 

 

Źródło i więcej:

https://gf24.pl/wydarzenia/kraj/item/752-osaczeni-przepisami