Tym razem, pismo do redakcji przysłał sam prezes Getin Banku Krzysztof Rosiński.

Potwierdził zapowiedź dyrektora Departamentu Prawnego Marka Kaczałko, że Bank zamierza wystąpić do sądu z powództwem cywilnym wraz z wnioskiem o stosowne zabezpieczenie.


Przypomnę, Kaczałko zażądał, by redakcja między innymi usunęła z gazety List otwarty do Piotra Fronczewskiego. Można się więc spodziewać, że Bank zechce, jako zabezpieczenie uzyskać sądowe zablokowanie strony z Listem.

Pan prezes na pewno pokraką intelektualną nie jest i zapewne znany jest mu efekt Streisand.

W Wikipedii jest taka definicja tego efektu:

" ...rodzaj internetowego zjawiska, w którym na skutek prób cenzurowania lub usuwania pewnych informacji (plików, zdjęć, czy nawet całych stron internetowych) dochodzi w krótkim czasie do rozpowszechnienia ich wśród jak najszerszej grupy odbiorców.
Rozgłos towarzyszący poszukiwaniu takiej, choćby błahej, informacji wpływa na wrażenie zwiększania się jej „wartości” dla potencjalnych odbiorców, co w efekcie przekłada się na wzrost jej popularności – każdy chce mieć udział w sprawie, przy okazji sprawdzając, co takiego jest przedmiotem sporów ".


Mimo to, wydaje się, że Bankowi zależy na dalszym, niekontrolowanym rozpowszechnianiu Listu. Dlaczego? Nie wiem.

Wietrzę w tym jakiś podstęp. Życie pokaże, czy miałem rację.

Póki co, apeluję do Krzysztofa Rosińskiego: prezesie, niech Pan nie idzie w ślady Barbary Streisand.
Bo, jak podaje Wikipedia: "W związku z nagłośnieniem sprawy przez samą Barbarę – w konsekwencji pozwu Streisand zaszkodziła sama sobie".


Jan Wels
www.antyegzekucja.bloog.pl